PM komentują: Gorillaz i Bruno Mars - pierwsi headlinerzy Open'er Festival 2018!

/
0 Comments





Po raz kolejny zdecydowałem się na karnet w ciemno. I wygląda na to, że po raz kolejny nie będę żałował tego czynu.

Wszyscy wiemy jak wyglądała sprawa z tegorocznymi darmowymi koncertami Gorillaz w Polsce. Prawdziwi fani mogli czuć się przez sposób sprzedaży pokrzywdzeni. W gorącym komentarzu pisałem wtedy tak: "Mam nadzieję, że Ziółek nie spartoli sprawy i ma już ich zarezerwowanych na któryś ze swoich przyszłorocznych festów. Może naiwnie, ale jednak na to liczę" (cały tekst --> w tym miejscu). I ku mojej uciesze, ku uciesze tysiąca fanów - nie spartolił! Dodajmy, jeszcze, że to właśnie pan Mikołaj, podczas swojej rowerowej przejażdżki po Mokotowie, jak pierwszy w Europie zapowiedział występ tego niezwykłego projektu muzycznego w Europie. Jestem cholernie ciekaw jakie widowisko otrzymamy w zamian od Damona i spółki. Pojawią się goście specjalni? Wierzę, że ten dzień będzie nieco ustawiony pod ten koncert. Udzielający się na albumie Humanz, Vince Staples, został ogłoszony dziś przez Rosklide. Nie zdziwi mnie więc informacja, że pojawi się również w Gdańsku. Okej, ale tu już wybiegam za bardzo w gdybania. Jedno jest pewne. Czeka nas niezwykły, jedyny w swoim rodzaju koncert, który przez te kilka lat naprawdę wydawał się być poza sferą jakichkolwiek marzeń. Tegoroczne koncerty Gorillaz w Warszawie i Katowicach rozbudziły nadzieje na ich szybki powrót i całe szczęście, że na nadziejach się nie skończyło. Feel Good! 

Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po ogłoszeniu Gorillaz, a tu zaledwie po dwóch dniach, bez żadnej zapowiedzi, prezydent Gdyni zapowiada (swoją drogą i z całym szacunkiem dla prezydenta tego pięknego miasta - ten filmik był nagrany bez serca), że na Open'era zawita... Bruno Mars! Pierwsza myśl - co za tempo! Nie pamiętam, by w tak krótkim czasie Open'er ogłosił dwóch headlinerów. Można rzec - niemal rozdajemy karty w Europie. Podobnie zresztą myślałem rok temu, ale potem reszta nas odstawiła w cugach. Jak będzie teraz? Zmiany tempa i ilości ogłoszeń w dłuższej perspektywie raczej się nie spodziewam. No ale, wracając do sedna. Bruno Mars wpisuje się w koncepcję Alter Artu zapraszania ogromnie popularnych gwiazd z tego najwyższego, mainstreamowego pułapu. Drake, Pharell Williams, The Weeknd, a teraz Bruno. Każde z tych ogłoszeń budziło skrajne emocje. Nie inaczej jest tym razem. Hejterzy jednak zawsze się znajdą, więc zostawmy ich w spokoju, tym bardziej, że tym razem narzekania są chyba zbędne. Zresztą, jeśli jeszcze ktoś nie pogodził się z koncepcją Alter Artu to niech po prostu wybiera w zagranicznych opcjach. Moje odczucia? Na pewno z tych powyższych nazw, to właśnie Bruno jest mi w pewien sposób najbliższy i najbardziej cieszy. Już jakiś czas temu, gdy pojawiały się opinie, że Mars jest "realnym zagrożeniem" dla Open'era, pomyślałem sobie: jeśli już ma być taka gwiazda, to niech będzie on. Dlaczego? Wydaje się gwarantem bardzo dobrego, widowiskowego, tanecznego show przeznaczonego bez wyjątku dla wszystkich. Spojrzawszy na jego występy, nie musimy się obawiać o formę wokalną (tak panie Williamsie, mam na myśli pana), nie wspominając już tańcu! Wokół siebie ma naprawdę fajny, pozytywny band (tak panie Drake). I koncert powinien spokojnie potrwać półtorej godziny (tak panie The Weeknd). Chwała Ziółkowi, że udało się go zabookować na ostatni, sobotni wieczór! Lepiej tej karty rozdać nie mógł. Tego dnia teren lotniska w Kosakowie będzie pękać w szwach i wszyscy oddamy się radosnym, beztroskim pląsom w rytmie uniwersalnego funku. Gwoli ścisłości - z krzesła jednak nie spadłem przy tym ogłoszeniu, sam wolałbym innego artystę, ale nie narzekam ;)

Co dalej? 

Przeczuwam, że w pierwszej kolejności dostaniemy dwóch kolejnych headlinerów. Jeden na pewno będzie z kategorii rock, nie może być w tym roku inaczej. I tu moje oczekiwania są największe. Faworytem wydają się Queens Of The Stone Age, ale ja jestem w tych oczekiwaniach na powrót Josha Homme'a do Gdyni nieco powściągliwy. Arctic Monkeys też wchodzą do gry. Niedługo powinni zostać ogłoszeni na szkockim TRNSMT Festival. Czy jednak Ziółek sięgnie już teraz po nich po raz trzeci. Szczerze, mam lekkie wątpliwości. Może to jednak czas na The Killers po raz pierwszy w Gdyni. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? W odwodzie jeszcze Kasabian i Jack White, który powinien powrócić do koncertowania. Pearl Jam wykluczam. Ostatni headlinerski slot pozostaje większą zagadką. Wydaje się jednak, że będzie to ktoś z gatunku hip-hop, r'n'b. Gdyby sugerować się kwestą: kogo jeszcze nie było w Gdyni, to postawiłbym na Franka Oceana. Kiedyś w roli head zjawi się też u nas Kendrick Lamar, to więcej niż pewne. Czy już za rok? A może jednak pan Mikołaj nas czymś zaskoczy? Może jeszcze jeden zespół alternatywny? A może by tak Arcade Fire? ;) Ja nic nie sugeruję! :D 

Tak czy owak - do zobaczenia w Gdyni! 





PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.